poniedziałek, 25 września 2017

robimy kare, czyli curry rice

Nadeszła pora na kolejne jedzenie z anime. Coś w miarę łatwego... (niedobrze, zaraz skończą mi się pomysły na łatwe rzeczy). Tym razem spolszczamy curry rice.

W sumie to ciekawy mix kulturalny. Ryż curry to danie oryginalnie indyjskie. Potem trafiło ono do Anglików, bo Indie były ich kolonią. A poprzez Anglików - danie trafiło do Japonii (gdzie zostało przystosowane pod lokalne gusta). A teraz spolszczamy.

to ma być coś takiego


śliczne, swojskie, podręcznikowe curry

Największy problem to brak sekretnego składnika do sosu, jakim są kostki curry. Są różne smaki tych kostek, i stopnie pikantności, niemniej te kostki odpowiednio zagęszczają sos i nadają mu brązowy kolor. W ramach alternatywy zamiast kostek zrobiłam zasmażkę/pastę curry (curry roux). Teoretycznie to zaleta (brak chemii), bo tak gotowano zanim wynaleziono kostki. W latach dwudziestych sprzedawano gotową pastę curry, a w latach pięćdziesiątych pojawiły się gotowe kostki. Z konieczności cofamy się do odległej przeszłości.

przykładowa kostka curry o smaku jabłka i miodu

Przeglądnęłam wiele przepisów, próbując dociec co jest niezbędne w robieniu curry, a co jest tylko indywidualną inwencją danego kucharzy. Ostatecznie zrobiłam curry wg poniższych proporcji; nie były doskonałe, ale teraz wiem co mogę poprawić.

SKŁADNIKI
1 szklanka surowego ryżu + woda
0,5 - 1 litr wody (tyle wody aby przykryło warzywa potem)
3 marchewki (kroić w talarki)
3 duże ziemniaki (albo ze 4 mniejsze) - kroić w kostkę
2 cebule - kroić w plastry, w miarę możliwości
2 pietruszki
250 g filetu z indyka pokrojonego w kostkę (może być dowolne mięso, albo tofu, albo w ogóle nic)
1 kostka curry - albo zasmażka curry
olej
cukier, sól, pieprz
masło, mąka, proszek curry (zasmażka)


1. Najpierw wielkie krojenie.

marchew i ziemniaki

łzy rzewne nad cebulą

indyk... opcja mięsna


i zielone

2. Na patelni usmażyć cebulę dobrze i przełożyć do garnka wielkiego. Na tej samej patelni usmażyć mięso do białości, zebrać i wrzucić do garnka. Dodać pozostałe warzywa i chwilę razem posmażyć. Potem - dodać tyle wody aby zakryło warzywa, dać mały ogień, i niech się gotuje 10-15 minut. Dosolić można, popieprzyć, wrzucić łyżeczkę cukru. Ja dorzuciłam jeszcze z tonę sproszkowanej słodkiej papryki i jeszcze więcej curry. W ramach oszustwa dorzuciłam drobiową kostkę rosołową...


3. Zasmażka. Wymyśliłam że takie proporcje są sensowne: łyżka masła, łyżka mąki, łyżka curry. Jak na taką ilość warzyw jaką miałam, pasta z 3 łyżek masła, mąki i curry była niewystarczająca. Następnym razem zrobiłabym chyba połowę większą ilość, zwłaszcza że nie możemy liczyć na pomoc chemicznych kostek.

Co do tej zasmażki: najpierw rozpuścić masło całkowicie, potem dodać mąkę i mieszać, mieszać, ze 20 minut, aż kolor będzie brązowy. Kiedy paćka będzie brązowa, dodać proszek curry, energicznie mieszać przez 30 sekund, po czym zdjąć patelnię z gazu.


curry wkracza do akcji



4. Oto nadeszła wielka chwila, dodajemy pastę curry do warzyw. Potem ma się wszystko gotować jeszcze z 10 minut. To jest też moment aby zastanowić się nad sprawą konsystencji i ostatnich przypraw. Jeśli będzie nieco za rzadkie, można rozważyć dodanie śmietany (ale trzeba pamiętać, że dodanie tego składnika sprawi, że gulasz szybciej się zepsuje).

Tutaj nastąpiło pewne odchylenie, ponieważ babcia wyrwała mi garnek aby "ratować gulasz": wrzuciła furę mąki. W skutek tego gulasz zrobił się zbyt gęsty, a kolor stał się sraczkowaty zamiast brązowego. Taka przestroga dla ludzkości.


Wracając do kwestii przypraw: to jest japońskie danie, ale danie domowe. W każdym domu robi się je odrobinę inaczej, a ludzie przyprawiają je na najdziwniejsze sposoby. Ja dodałam curry, paprykę słodką, kostkę rosołową (niedobrze, a miałam unikać chemii), cukier, sól, pieprz.


Słyszałam że ludzie dodają następujące rzeczy (ale nie wszystko jednocześnie);
- keczup albo koncentrat pomidorowy
- miód i starte jabłko
- czekolada mleczna (przed dodaniem pasty curry)
- kawa instant
- mleko albo kokosowe mleko (zamiast części wody do gotowania warzyw)
- starty czosnek (dodać do mięsa w czasie smażenia)
- sos sojowy, pod koniec gotowania
- jogurt (na samym końcu, powoli, po zdjęciu z gazu)

Ciekawostka: podobno curry jest najlepsze na trzeci dzień od zrobienia.

5. No i zostaje tylko ugotować ryż. W Japonii używa się raczej ryżu do sushi (krótkoziarnistego), a w Indiach średnio i długoziarnistego. W sumie możemy użyć dowolny ryż, a nawet jakąś dowolną kaszę. 



6. Podobno Japończycy podają do curry mały talerzyk z lokalnymi kiszonymi warzywami. Proponuję kiszone ogórki.


no i tak to wyszło; kolor niezachęcający



Natomiast powinno to wyglądać tak:
(nie ma to jak cień systemu harwardzkiego...)

Source: http://www.japanesecooking101.com/curry-and-rice-recipe/

Source: https://www.justonecookbook.com/simple-chicken-curry/




piątek, 22 września 2017

amatorskie spolszczenie 10 kroków

Przeczytałam "The Little Book of Skin Care". Nie mam profesjonalnej wiedzy na ten temat. Książka była dość ciekawa dla amatora, ale wypowiedzi ludzi którzy się więcej znają (np. Pyra w Korei) sugerują że trzeba zachować w sceptycyzm w lekturze.

Niemniej mam zamiar wypróbować tę koncepcję, albowiem twarz moja nieskazitelna nie jest.
Jako że w Korei nie mieszkam, a towary sprowadzane są ponad moją kieszeń, spróbujmy to wszystko spolszczyć i uczynić tańszym. Oczywiście moje pomysły mogą być błędne.


rutyna skrócona


1. mleczko do demakijażu/albo olejek
np.

2. żel myjący bez peelingu
np.

3. tonik bez alkoholu albo coś podobnego, co "znormalizuje ph skóry"
problem jest podobno taki, że polski tonik to coś zupełnie innego niż koreański toner
ale załóżmy, że co takiego:


4. krem pod oczy
jeszcze nie znalazłam niczego co wpływa w jakikolwiek sposób na moje oczy pandy

5. krem do twarzy

z tego co pamiętam, ten krem dość śmierdział, ale działał dobrze




rutyna pełna


1. mleczko do demakijażu 
(jw.)

2-3. żel myjący z peelingiem
np.

4. tonik bez alkoholu albo coś podobnego
(jw.)

5-6. nic.
nie no, w sumie wg pani Cho to jest najważniejszy krok, esencja, serum, czy ampułki. W każdym razie tutaj ma być jakaś skoncentrowana substancja, nacechowana na indywidualny problem skórny, np. trądzik. Pozostaje albo sprowadzanie z zagranicy, albo rozglądnięcie się, czy polskie firmy nie postanowiły sobie wyprodukować odpowiednika. w sumie kuzynka poleciła mi pewne serum, ale jeszcze nie wiem czy działa



7. maska w płachcie 
Aktualnie jedyny azjatycki produkt użyty. Nie widziałam polskiej wersji. W Korei podobno kosztują odpowiednik 3,5 zł więc niektórzy używają nawet codziennie, w Polsce nie znalazłam nic poniżej 10 zł (i pewnie dlatego w Polsce poleca się używać je 2-3 razy na tydzień). Te maski też między sobą mają różne składy i różne funkcje do spełnienia.

np.


8. krem pod oczy 
(jeszcze nie znalazłam nic zadowalającego, zmieniam, szukam)

9. krem do twarzy
(jw.)

10. krem do opalania... 
którego osobiście nie używam... różnice kulturowe...