środa, 31 maja 2017

onigiri dla ubogich

Niektórzy Polacy uważają że sushi to dziwactwo (jak można jeść surową rybę? zapytali fani tatara), większość jednak uważa je za dobro luksusowe. Cenniki menu suszarni tylko potwierdzają tę opinię.
Okazuje się jednak że nie trzeba być milionerem żeby zjeść trochę kleistego ryżu z warzywami; cała ta elitarność to rzecz wykreowana sztucznie. Sama dałam się nabrać na tę elitarność, do czasu aż zobaczyłam w Chinach sushi z kilkoma składnikami, m.in. parówką... Później poczytałam na ten temat i upewniłam się że to nie jest rzecz którą rozsądny człowiek  by się nadmiernie ekscytował.

Są tacy ludzie którzy przez przepłacanie za jedzenie czują się elitarnie i łechtają swoje ego. W sumie niech im będzie, niech marnują swoje pieniądze ku chwale kapitalizmu i rozkręcania polskiej gospodarki: właściciel suszarni zarobi kokosy; jego pracownicy będą harować jak woły za grosze, ale przynajmniej będą mieć pracę, wszyscy zadowoleni.

Popatrzmy na chłopstwo świata. Dawniej moi przodkowie, polscy chłopi jedli zboża i kaszę, kaszę, kaszę. Chleb oczywiście też choć z chlebem więcej zachodu. A później przyszły ziemniaki... Choć kasza była pierwsze, muszę przyznać że Polska ziemniakiem stoi. W Ameryce za zapychacz robiła kukurydza... a w Japonii i okolicach był to ryż.

Metodą prób i błędów ludzie nauczyli się jak sprawić aby ryż (i ryba w środku) dłużej się trzymał: dodawali soli oraz warzywka słone i kwaśne, naturalne konserwanty. Jedzenie ni może spleśnieć, nie ma marnowania, wszystko bardzo sensowne (w przeciwieństwie do motywów wynalezienia potrawy zwanej freakshake).

Do zrobienia onigiri potrzebny jest tylko ryż kleisty, glony i sól. Obecnie dość łatwo znaleźć je w sklepach. Żyję w spartańskich warunkach, mam jeden garnek do wszystkiego, ale jakoś - chyba - dało radę. Ugotowałam ten ryż - klei się mniej lub więcej, niemniej nie mam się kogo zapytać "czy ugotowałam to wystarczająco dobrze? dobra kleistość?. Dobrze czy źle, nie wiem. Natomiast spodobały mi się glony. Smakują tak papier i trawa, ale im dłużej żujesz tym łatwiej je zjeść. Pięknie kleją się do ryżu. Ja miałam do dyspozycji własne ręce, ale słyszałam o następujących metodach formowania kulek/trójkątów:
- ręcznie
- ryż do worka foliowego i tak
- specjalne foremki

Nad foremkami może kiedyś się zastanowię. Zagwarantują one że każda "ryżowa kanapka" będzie takiej samej wielkości, a poza tym mam problemy z nadziewaniem onigiri. Mogę ci zrobić kulkę ryżową owiniętą w glon i pierwsza klasa, ale jakiekolwiek nadzienie - zgroza.

Tak czy siak, tradycyjne gotowanie ryżu i tak jest mniej wymagające niż domowy wypiek chleba (patrzy wymownie na babunię). Aczkolwiek oba procesy współczesność uprościła. Azjaci używają elektrycznych kuchenek do ryżu, no a co po niektórzy Europejczycy mają taki wynalazek jak automat do chleba który robi całe mieszanie za ciebie. Oba wynalazki ciekawe, żadnego na żywo nie widziałam :)

Widziałam jeszcze 2 interesujące warianty do zbadania:
- onigiri posypane czymś - np. czarnym sezamem
- ryż mieszany - biały róż zmieszany z różnymi ziarnami niewątpliwie urozmaica tę potrawę

 Potrawa jest sycąca że hej.












Następnym razem będzie o sushi dla ubogich :)