Ostatnio miałam okres wyjazdowy w moim życiu. Z niejednego pieca chleb się jadło, miałam okazję sprawdzić jak prezentują się śniadania w różnych miejscach (oczywiście nie jak na filmikach na youtubie gdzie ludzie zamawiają całe menu naraz, tylko stopniowo, jak normalny człowiek).
Ogólnie u mnie fastfoody to rzadkość, z kilku powodów:
1) niezdrowe, najważniejszy powód;
2) w Polsce drogie jak pieron
3) nie dość, że drogie i niezdrowe, to bywa i niedobre
4) zwykle jestem zbyt zajęta aby móc iść do lokalu, czasem nawet zbyt zajęta na dostawę (albo wywieje mnie gdzieś gdzie ani restauracji, ani dostawy nie ma)
Z menu śniadaniowego miałam okazję spróbować:
- wrap z jajecznicą i bekonem (od biedy ujdzie, choć jajecznica ledwo zjadliwa; ogólnie jajka w McDonaldzie nie powalają, już w KFC mają lepsze)
- kajzerka pszenna z kurczakiem (ujdzie)
- tost bekon i ser (mizerne ale nie otruli mnie)
- muffin farmerski z wieprzowiną (obrzydliwa wieprzowina)
- muffin twarożek i rzodkiewka (nawet ujdzie, dawno temu jadłam)
- placek ziemniaczany (bardzo tłuste ale smaczne)
Kiedyś dawno temu jadłam też coś z jajkiem - i było takie ohydne, że do dziś pamiętam i unikam plastikowych jajek w Maku.
*
Filmiki z Internetu na ten temat:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz